Intro sezonu:
Muzyka: Ja chciałbym być sławny! (pełna wersja)
Pierwsza kamera wskazuje z «lotu ptaka», druga kamera wypada z szafy, a trzecia monitoruje ognisko. Potem czwarta kamera przelatuje przez całą dzicz, aż do małego bajorka, przy którym Rodney próbuje wyznać Amy miłość, a ta tylko odchodzi nadąsana. Następna kamera wędruje do domku na drzewie, gdzie nie ma żadnej żywej duszy, tylko mieniący się stolik. Potem kamera spada z balkoniku, gdzie upada na ziemię i obserwuje drzewo, na którym śpiewa ptak. Jednak ekran odsuwa się od drzewa niedaleko «stołówki», gdzie Max tworzy kolejne urządzenie, Tyler ćwiczy, a Heather patrzy na to ze spuszczoną głową, wynalazek wybuchnął. Otwierają się drzwi. Tam leci muzyczka, przy której bawią się Geoff i Zoey, a obok jest popsute łóżko, na które patrzy Crimson z ponura miną. Ostatecznie jednak ekran pokazuje Radę Plemienną, przy której Dakota poparzyła się pianką, a Chef dał jej bandaż z niechęcią, wszyscy zaczęli gwiżdżeć, a na koniec pojawiła się perspektywa, a na niej napis: "Total Drama : Survivor".
Dzień 10
Kamper dziewczyn
(Amy i Crimson świętowały zwycięstwo)
Amy (PZ) : Wreszcie nam się udało coś wygrać! :D
Crimson (PZ) : Nie zapominajcie dzięki komu. (złowieszczy uśmiech)
Dakota : Gratuluję wygranej.
(Zoey tylko westchnęła ze smutkiem)
Zoey (PZ) : Myślałam, że znalazłam już prawdziwą przyjaciółkę. Szkoda, że to była fikcja.
(Heather jednak nie cieszyła się z wygranej)
Heather (PZ) : Ech a mogłam sprawić że ta wredna Amy wyleci. -.- Te bożyszcze mnie wkurza już przez 10 dni! Ugh!
(Crimson wpadła na nowy plan)
Crimson : Amy, co ty na to, aby pozbyć się Heather?
Crimson (PZ) : Oczywiście blefuję.
(Lekko się znów uśmiechnęła)
Amy : Jestem za, musimy się jej pozbyć.
Kamper chłopców
(Drzewce nie były smutne z powodu eliminacji Miles)
Geoff : Trochę mi jej szkoda.
Max : Czemu ci przykro z powodu tej saboterki?
Max (PZ) : Oby się nikt nie dowiedział dlaczego Miles wyleciała. :)
(Max zaczął się podle śmiać, ale potem kasłał.)
Max : No właśnie. :< (udawany smutek)
Geoff : W sumie racja. (wzruszył ramionami)
(Tyler tylko nadal ćwiczył)
Tyler : No właśnie. Miles nie jest godna tego programu.
Max : No właśnie. (powtórzyl pierwszą część zdania Tyler'a)
Max (PZ) : Poszło jak z płatka.
(Zatarł ręce ze szczęścia)
(Dalej tylko zawodnicy nadal sobie rozmawiali)
Dzień 11
(8.00 rano. Chris woła wszystkich najpierw na śniadanie)
Chris : Witam zawodników. Dzisiaj mam dla was wyjątkowe wyzwanie.
Heather : A ten wciąż o tym samym...
Heather (PZ) : Nieźle ostatnio podpadłam tym frajerom, szczególnie trzy dni temu. Dzisiaj nie mam zamiaru przegrać razem z tą kretyńską blondynką, która uważa się za zło, parodią Gwen i jeszcze tym który buja się w Amy... gdzie ja wylądowałam?!
Chris : Tak. Bo jak chcesz, musisz na niego zapracować. Wiesz o co chodzi?
(Crimson przewraca oczami.)
Crimson : Weź jej nie słuchaj.
Crimson (PZ) : Heather może i jest żałosna, ale bardzo opłacałna. ;) A takich w programie właśnie potrzeba.
(Chris zaczął tłumaczyć zasady wyzwania.)
Chris : Mamy ze sobą tyle pięknych dni. Nieważne. Dzisiaj sobie zagracie... w kucharza! (pokazuje czapki kucharzy i fartuchy)
Amy : Jak można być takim narcyzem? -.-
Chris : Trochę życzliwości, Sammy. ;)
(Amy pokazuje mu środkowego palca)
Amy : Nienawidzę cię! (Chris tylko śmiał się z Amy)
(PZ) Amy : Jak on śmie mnie nazywać imieniem mojej żałosnej siostry?!
(PZ) Rodney : Chris niefajnie postąpił.
Chris : Każdy z was przygotuje mi jakieś danie. Wiem, że u Rybek jest mniej osób, więc one na starcie dostaną 3 punkty. Oceniać będę ja i Chef w skali 0-5. Czy wszystko jasne?
(Wszyscy kiwają głowami na tak, oczywiście niechętnie)
DRZEWCE:
Geoff : Więc kto będzie kapitanem?
Max (PZ) : Mam szansę. Niestety jednak odmówię, bo po przegranej zawsze wylatuje kapitan.
(Dakota i Zoey podnoszą rękę, obie patrzą się na siebie i dalej nie wiedzą co zrobić)
Geoff : Może zagłosujemy kto będzie kapitanem?
(Dakota i Zoey kiwają głowami na tak)
Tyler : Nominuję siebie!
Geoff : Ziomek, ale wybieramy pomiędzy Zoey, a Dakotą.
(Tyler westchnął smutnie)
Geoff : Głosuję na Zoey!
Max : Dakota!
Tyler : Trudno, niech będzie Dakota.
(PZ) Zoey : Trochę szkoda, że tylko Geoff na mnie zagłosował.
Zoey : Ale się przyjaźnimy, tak?
(Każdy kiwa głową na tak, nawet Max, ale sztucznie)
(PZ) Max : Niech sobie myślą, że się lubimy, wywalę jednego po drugim! :D
Dakota : Dobrze, więc zróbmy razem jakieś (kolorowe tło) super mega ekstra danie! :D
(PZ) Dakota : Na coś może wreszcie im się przyda moja inteligencja. No cóż, nie jestem już taka piękna i głupiutka. :3 Przynajmniej mogę wygrać, a ten milion przeznaczę na to, żebym stała się wreszcie normalna.
RYBCIE:
(Heather i Amy się cały czas kłóciły o to, która będzie kapitanką)
Amy : Ja będę kapitanką! Ty jesteś tylko żałosną frajerką!
Heather : Uważaj lepiej co mówisz, kretynko. (szarpie ją za włosy)
Amy : DOIGRAŁAŚ SIĘ ZDZIRO! (rzuca na Heather)
(Obie zaczynają tarzać się po podłodze, Crimson strzela facepalm'a)
Crimson (PZ) : Zastanówmy się, która jest bardziej wkurzająca? ;-;
Rodney (PZ) : Amy nie zasługuje nadal na taki «szacunek».
(Amy w końcu wstaje i popycha Heather na ścianę, potem odchodzi z siniakami)
Amy : Mam dość tak żałosnej drużyny!
(Crimson podeszła do ściany i zaczęła w nią walić głową)
Crimson : Boże, co za debile! -.-
Rodney : I ja?
Crimson : Tak. Zrób coś normalnego żebyś nie wyleciał bo namówię te lasie żeby się ciebie pozbyły.
Rodney : (westchnął i poszedł do kuchni)
Crimson (PZ) : Im się w głowach poprzewracało. Powinni wiedzieć, że jedyny kapitan, jaki jest od tej pory w grze, to ja. (mruknęła)
DRZEWCE:
(Zoey i Geoff robili sałatkę, Max kebaba, a Tyler zapiekankę. Dakota była nadzorująca cały ruch w kuchni, no i po części przygotowywała zakąskę do mega-dania.)
Dakota : Mam trochę czasu, żeby opowiedzić im o daniu.
Max : To, piękne. (sarkazm)
Max (PZ) : Żałuję, że nie przeciwstałem się Dakocie. Chociaż przyznam, że trochę mi podo... (zakrywa usta)
(Zoey westchnęła z ulgą)
Zoey : Warzywno-owocowa sałatka gotowa. (ociera czoło)
Geoff : Ej, a dodałaś do niej brokuły? Nie znoszę brokułów.
Zoey : Ale to dla Chris'a... i nie, nie dodałam brokułów. (zadowolenie)
(Razem odstawili sałatkę na stolik)
Zoey (PZ) : Geoff to bardzo dobry partner. Ale nie tak jak Mike. (zawstydzona, na jej twarzy pojawiają się rumieńce)
(Max przez przypadek upuścił drugie ciasto)
Max : Oops?
(Dakota podeszła i wzięła ciasto)
Dakota : Trudno, nic się nie stało. Postaram się znaleźć jeszcze coś z zaplecza.
Dakota (PZ) : Obok jadalni, znalazłam spichlerz, w którym było mnóstwo jedzenia. Data przydatności wskazywała na 2020 rok. (u nich jest 2009 rok)
Max : Ej, macie może sos czosnkowy?
Tyler : Łap! (rzuca przez przypadek w Max'a sosem)
Max : Moje oczy! (zaczyna trzeć oczy)
(Wszyscy odwracają się w stronę Tyler'a, trochę skrępowani)
Tyler (PZ) : Boże, coś mi nie idzie dzisiaj.
(Zoey bierze szybko kubek, nalewa do niego wody i oblewa Max'a. Czosnek, który wpadł mikrusowi do oka, wyleciał)
Max : Czyy, wszystko ze mną w porządku? (jego oczy się zaczerwieniły)
(Dakota pomogła Max'owi)
Dakota : O matko, masz zaczerwienione oczy! Spokojnie, odpocznij sobie, ja zrobię to za Ciebie.
Dakota (PZ) : Dobrze, że zakąska już się upiekła.
RYBCIE:
(Amy i Heather siedziały zakneblowane w zakątku, Rodney robił danie, a Crimson czytała im ksiązkę o wampirach)
Crimson (PZ) : Chciałam sama je zakneblować, ale same sobie były winne. (mruga oczkiem)
(Heather i Amy cały czas próbowały się uwolnić)
Crimson: A księżniczka Amanda została porwana i zjedzona przez wampira Woody'ego. Jej siostra, Heath, zaczęła się cieszyć z tego, że to nie ona została zabita. Jednak jej rodzice, Ennui i Daisy, zabili ją za to, że pozwoliła na śmierć ich córki księżniczki.
Rozdział VI: Zwłoki zaczynają mówić.
Daisy uprowadziła Heath w podziemi, a tam zaczęły palić się wszędzie świata. Były to chochliki nocy, które chciały zemścić się na Amandzie za to, że je zamknęła w piwnicy. Wieść o tym, że księżniczka rodziny O'Brianów zginęła, rozniosła się po całej Barcelonie. (zamknęła książkę i rzuciła ją «przez przypadek» do zupy, w rzeczywistości, był to pamiętnik Heather)
(Heather zaczęła walić rękami o podłogę)
Crimson (PZ) : Kto mówi, że opowiadania o wampirach są złe?
(Rodney nie zauważył wrzuconego pamiętnika i wrzucił przez przypadek zmoczone kartki z koncentratem pomidorowym do wody)
Rodney (PZ) : Żeby tylko Amy była ze mnie dumna!
(Nagle usłyszeli dzwonek i krzyk Chef'a, że czas się skończył)
OCENIANIE:
(Drużyny przyniosły swoje potrawy, Max o mało nie zwymiotował na potrawę Rybci)
Amy : Sabotaż!
( Crimson przysuwa znowu do niej taśmę, ta gryzie się w język (dosłownie) )
Chris : Drzewce, podajcie mi swoje potrawy.
(Dakota przynosi na stół swoją potrawę)
Dakota : Chcieliśmy na początku zrobić pięć zwykłych potraw, ale zamiast tego zrobiliśmy jedną super potrawę. Jest to kebab z sosem czosnkowym i mięsem faszerowanym rybami w oleju. Obok niego zapiekane chlebki z serem i sosem majonezowym. A na deser, sałatka z ziemniakami, ogórkami, pomidorami, cebulą i posypane oregano. A na deser... (wyciąga napój czekoladowy) - gorąca czekolada w kubku i koperek.
(Chris oblizał się, a Chef przewrócił oczami)
Chef : Byleby ten obiad był wprost... jadalny.
Chris : Hmmm, urzekła mnie potrawa. Zdegustujmy.
(Biorą do buzi kawałek tortilli z mięsem, sałatki i chlebka)
Chris : Pyszne! W samo sedno! 10! :D
Chef : Dałbym mniej, ale też dam 10 ;) Za sam sposób przygotowania, DJ byłby z was dumny.
(Cała drużyna Drzewców zaczęła skakać ze szczęscia)
Chris : Rybcie, a wasza potrawa?
(Rodney wynosi potrawę, którą zrobił, czyli sos pomidorowy z pamiętnikiem Heather)
(Obaj gospodarze prawie chcieli zwrócić poprzednie danie)
Chris : 0.
Chef : Zero. Tego nawet nie dałbym śmiertelnemu wrogowi. ;-;
Crimson : I widzisz, co narobiłeś?! ;-;
Crimson (PZ) : Rodney, Amy i Heather. Dzisiaj każde z was zasługuje na eliminację!!!
(Rodney znowu westchnął niezadowolony, Amy przyszła go pocieszyć)
Amy : Nie martw się misiaczku, to nie jest Twoja wina. (poklepała go po ramieniu)
(Odwróciła się do Heather)
Amy : Tylko to wszystko jest winą tej niegdyś łysej kretynki! (rzuca się znowu na Heather)
(Obie znowu zaczęły się bić, rozdzielił je Chef)
Chef (PZ) : W końcu za to mi płacą.
Chris : Świetnie. Rybcie na ceremonię, Drzewce mogą cieszyć się, że jest 5 członków.
Dzień 12
(Ceremonia, w której dziś Rybcie pozbędą się trzeciego uczestnika)
Crimson (PZ) : Według mnie każdy może dziś wylecieć... bo zakneblowałam Amy i Heather, żałosne.
(Widzimy, jak Zoey i Dakota idą do Chłopaków)
Zoey (PZ) : Amy i Heather okropnie się kłócą. Nie zdziwiłabym się, gdyby jedna z nich odpadła i dała spokój.
(Crimson podsłuchuje zwierzenie Zoey)
Crimson (PZ) : Masz to jak w banku. (zaciera ręce)
(Zoey i Dakota wchodzą do pokoju chłopaków)
Zoey : Cześć, możemy u was zostać?
Geoff : Tak. Właśnie graliśmy w butelkę.
(Max westchnął niezadowolony)
Max (PZ) : Ostatnio musiałem zjeść jaszczurkę bo Rodney miał takie widzimisie. ;-;
(Zoey usiadła obok Geoffa, Dakota obok Maxa i razem grali w butelkę)
(Crimson czekała jak wszyscy oddadzą głosy, najpierw dały Amy i Heather, potem Rodney w stroju klauna, a potem ona weszła i... podmieniła głosy)
Crimson (PZ) : A ty tu czego? (rzuca się na kamerzystę)
(Rada Plemienna - Ceremonia)
Chris : Jest 22:00, dzisiaj dzień, w którym pozbędziemy się następnego obozowicza.
(Zaczął po cichu czytać głosy, był nieźle zaskoczony)
Chris : Wooooow, musieliście być naprawdę zgodzeni z tym wynikiem. (wybałusza oczy)
Crimson (PZ) : Czego... się dziwisz? (mruży pogardliwie oczy) Przecież wiadomo, że i tak ona by wyleciała.
Chris : Dooobra, czytam głosy. (wciąż trzęsie się)
Pierwszy głos idzie do:
Drugi głos idzie do:
Trzeci głos idzie do:
Czwarty głos idzie do:
(Pochodnia Amy gaśnie)
Amy : Że co?! To Heather musiała podmienić głosy! ;o Nie głosowałabym na siebie!
(W oddali Sammy ogląda telewizję)
Sammy : Och, siorka. (przysiada się bliżej telewizora)
(Powrót do dziczy)
Amy : Serio! Rodney za mnie ręczy! ;( Crimson też! Prawda? (odwraca się w stronę Rady, ale nikogo nie ma poza Heather, która macha jej ze złośliwym uśmieszkiem)
Crimson (PZ) : Wszyscy pożałowali. (zaczęła się złowieszczo śmiać)
(Chris pokazuje Amy kierunek wyjścia, ale ta go kopie w kostkę i odchodzi)
Amy (nadal idąc) : To jest banda zwykłych, niedorobionych idiotów, którzy myślą, że jak się pozbędą dobrego zawodnika, to wygrają! Żeby się nie zdziwili, gdy przegrają!
(Amy zniknęła zza horyzontu)
Chris : Przyznam, że bardzo mnie zdziwił ten wynik. 9 zawodników, ale tylko jeden milion! Czy ceremonia może się zrobić gorętsza? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w Ryzykantach Totalnej Porażki!
(Zaciemnienie. I jak odcineczek? ;) )
Ankiety